Trójkolorowi wrócili z Bytowa bez punktów, ale nie ma mowy o przygnębieniu. Z podniesioną głową spoglądają w przyszłość. Ze zdwojoną, sportową złością przystąpią do sobotniego spotkania w Suwałkach. Więcej w rozmowie z Mikołajem Lebedyńskim.

Po niepowodzeniu w Bytowie jedyne co przychodzi na myśl, to jeszcze większa determinacja i mobilizacja, żeby zakończyć ten rok pozytywnymi akcentami w meczach z Wigrami i Chrobrym.

Na pewno tak. Mecz w Bytowie jest do zapomnienia, ale z drugiej strony musimy wyciągnąć z niego wnioski. Przebieg spotkania był specyficzny. „Przespaliśmy” początek i zostaliśmy skarceni. Zespół Bytovii bardzo dobrze się przesuwał i bronił, a my nie potrafiliśmy doprowadzić do wyrównania. Oficjalnie tym meczem zakończyliśmy piłkarską jesień, ale zostają nam dwa mecze, które rozegramy awansem. Jest szansa dobrze wejść już teraz w nową rundę i z takim nastawieniem pojedziemy do Suwałk.


Taki "zimny prysznic" pomaga w innym spojrzeniu na własne poczynania na boisku i walce o podwyższenie poziomu własnej gry?

Nie jest to przyjemne, aczkolwiek w takiej sytuacji trzeba szukać pozytywów. My musimy patrzeć na to w ten sposób, że w tej lidze każdy postawi nam trudne warunki, szczególnie na swoim boisku. Przekonaliśmy się o tym boleśnie podczas ostatniego weekendu. W najbliższą sobotę mamy okazję wrócić z powrotem na odpowiednią drogę.


Czeka was kolejny daleki wyjazd. Jak podchodzicie do tej wyprawy w mroźnych Suwałkach?

Taką mamy porę roku, że trzeba być przygotowanym i przystosować się do panujących warunków – czy to do pogody czy stanu boiska. Musimy być przygotowani i w pełni skoncentrowani, nawet jeśli te czynniki będą nam przeszkadzały.


Jakby na to nie spojrzeć, runda jesienna teoretycznie za wami. Co zaskoczyło cię w niej najbardziej i było jej najjaśniejszym punktem?

My musimy skupić się na nas. Jeśli będziemy dobrze prezentować się, to skończymy sezon tam gdzie należy i to jest priorytetem. Robimy wszystko, żeby tak się stało. Na pytanie, co mnie zaskoczyło, będę mógł odpowiedzieć po sezonie.


Jak wygląda stan waszego zdrowia po bardzo ostrym, ostatnim spotkaniu?

Na pewno jest to końcówka długiej rundy i każdemu coś doskwiera. Plus jest taki, że to końcowa faza. Niektórzy są porządnie poobijani po ostatnim meczu, ale trzeba zacisnąć zęby, dać z wątroby i te dwa mecze wygrać. Nic innego nam nie pozostaje.


W jakim wymiarze będziecie pracować w tym tygodniu?

Trenujemy w tym tygodniu po jednym razie na dzień. Nie ma już dwóch treningów dziennie. Myślę, że jest to spowodowane tym, że to końcówka tej rundy i trenerzy nie chcą przedobrzyć. Większość zawodników czuje rozgrywki w nogach i tyle. Będziemy przygotowywać się spokojnie do sobotniego meczu. Czeka nas kolejny długi wyjazd i trzeba dodatkowo zadbać o zdrowie.