Trójkolorowi rozpoczęli zgrupowanie w Kamieniu koło Rybnika od razu od sparingu z Podbeskidziem Bielsko-Biała, ale praca na najwyższych obrotach dopiero przed nimi.
Katowiczanie mimo porażki stworzyli sobie sporo sytuacji bramkowych, jednak najlepszych okazji nie wykorzystali Andreja Prokić, Tomasz Foszmańczyk i Adrian Jurkowski. Szkoda niewykorzystanych szans, ale podopieczni trenera Jerzego Brzęczka mają jeszcze ponad dwa tygodnie, by poprawić ten element gry. – Na pewno zabrakło nam skuteczności w sparingu z Podbeskidziem. W drugiej połowie stworzyliśmy dużo sytuacji bramkowych, jednak nie sprzyjało nam szczęście. Dobrze jednak, że te sytuacje są i myślę, że w kolejnych meczach będzie już wpadało – mówi z nadzieją Przemysław Sawicki.
Pomocnik GieKSy wszedł na boisko w mało przyjemnym momencie, gdy kontuzji barku doznał Adrian Frańczak. Mimo to kilka razy postraszył defensywę Podbeskidzia akcjami lewą stroną i zrobił spore zamieszanie w okolicach pola karnego. – Cieszę się, że wszedłem na boisko, natomiast nie cieszę się, że w takim momencie, gdy Adrian doznał nieprzyjemnej kontuzji. Właśnie Adriana szkoda najbardziej w tym meczu, tym bardziej, że miał być ze mną w pokoju podczas tego zgrupowania – mówi młody skrzydłowy GieKSy.
Katowiczanie stworzyli sobie więcej groźniejszych sytuacji, ale to Podbeskidzie trafiało do siatki. Pierwszej bramki jednak być nie powinno, bo padła po niesłusznie podyktowanym rzucie rożnym. Przy drugiej wątpliwości już nie było, Robert Demjan zachował się jak wytrawny snajper i wykorzystał swój instynkt. – Podbeskidzie jest spadkowiczem, ale ma bardzo dobrych i doświadczonych zawodników i to było widać w tym meczu. Był to dla nas dużo cięższy sparing niż ten z ROW-em, ale dobrze, że się ogrywamy na tle takich graczy – docenia przeciwnika Sawicki.