- Nie patrzymy za bardzo w przyszłość. Patrzymy tylko na kolejny mecz i koncentrujemy się już na tym, żeby w Tychach zdobyć kolejny komplet punktów – mówi pomocnik GKS-u Katowice Tomasz Foszmańczyk po niedzielnej wygranej nad Stalą Mielec (1:0).
W niedzielnym meczu ze Stalą wróciłeś do składu po kontuzji. Jak ocenisz swój występ?
- Po kontuzji nie ma już śladu. Czułem się już dobrze, ale wiadomo, że nie jestem jeszcze w optymalnej formie, takiej jak przed kontuzją. Myślę jednak, że z każdym treningiem, meczem będzie lepiej i forma będzie rosła. Najważniejsze, że udało się wyrwać trzy punkty, bo nie zawsze będziemy wygrywać różnicą dwóch, trzech bramek. Stal postawiła nam w niedzielę ciężkie warunki.
W pierwszej połowie zdominowaliście rywali, ale w drugiej Stal kilka razy zbliżyła się do waszej bramki. Z czego to wynikało?
- Stal w drugiej połowie pokazała, że nie ma nic do stracenia. Grali odważniej niż wcześniej, widać było po nich chęć zdobywania punktów. Dlatego tym bardziej cieszy, że z naszym doświadczeniem udało się dowieźć ten korzystny wynik do końca, który dał nam trzy punkty.
Niedzielne zwycięstwo pozwoliło zrównać się punktami z drugą Chojniczanką i odrobić część strat do lidera z Sosnowca. Z jakim nastawieniem spoglądacie w przyszłość?
- Nie patrzymy za bardzo w przyszłość. Patrzymy tylko na kolejny mecz i koncentrujemy się już na tym, żeby w Tychach zdobyć kolejny komplet punktów. Taką filozofię obraliśmy i będziemy kierować się nią do końca sezonu. Gdybyśmy patrzyli kilka kolejek do przodu, to na pewno tego meczu ze Stalą nie wygralibyśmy. Skupiamy się na każdym kolejnym kroku.
To był trzeci mecz z bramką Grzegorza Goncerza. Jak odbieracie w szatni jego powrót do strzeleckiej formy?
- Najważniejsze, że Grzesiu pomaga drużynie swoją grą i bramkami. Byliśmy o niego spokojni, wiedzieliśmy, że będzie miał sytuacje i z każdym meczem rozpędzi się ze strzelonymi bramkami. Nieważne jednak, kto strzela. Ważne, że każdy dokłada swoją „cegiełkę” do zwycięstwa, wygrywamy i zdobywamy punkty.