Trójkolorowi nie patrzą na tabelę i skupiają się na najbliższej przyszłości. Ta zaprowadzi ich w sobotę do Nowego Sącza, gdzie zmierzą się z niewygodną Sandecją. Rozmawialiśmy z naszym ofensywnym pomocnikiem Tomaszem Foszmańczykiem między innymi o tym, nad czym on i koledzy z drużyny będą pracować w bieżącym tygodniu.

Jakie to uczucie, gdy spoglądając na tabelę widzi się GieKSę na miejscu wicelidera?

Szczerze mówiąc nie zaglądałem do niej, bo przed ostatnim meczem miałem świadomość, że nasze ewentualne zwycięstwo wywinduje nas na drugie miejsce. Myślę, że reszta drużyny też specjalnie nie ekscytuje się tym faktem. Trzeba powiedzieć sobie jasno, że to dopiero jedna trzecia sezonu. Przed nami jeszcze daleka droga, żebyśmy się cieszyli. Na pewno jednak jest dużo przyjemniej trenować i pracować w takich warunkach.


Co jednak najważniejsze, to miejsce w szeregach pierwszoligowych jest zasłużone. Zaledwie dwie porażki w dwunastu meczach ligowych robią wrażenie.

Przede wszystkim należy podkreślić, że ktoś mądry kiedyś powiedział, że dobre wyniki osiąga się tym, że nie traci się bramek. Cała drużyna pracuje na grę na „zero z tyłu” i to przynosi efekty. Może nie strzelamy tych bramek najwięcej, ale punktujemy dosyć regularnie. Mam nadzieję, że tak będzie znów w sobotę.


Zostałeś przesunięty ze środka pomocy na prawe skrzydło. Czy twoim zdaniem wykorzystujesz w pełni swój potencjał na tej pozycji?

Wiadomo, że moją optymalną pozycją jest środek ofensywnej pomocy, ale jeśli jest taka potrzeba chwili i drużyny, to jak najbardziej godzę się z tym. Nie jest to dla mnie żaden problem. Wyniki pokazują, że ten wariant jest skuteczny i sprawdza się.


Nad czym będziecie pracowali w dalszej części tego tygodnia? Czy będzie to doskonalenie waszego ofensywnego stylu?

Mamy swój styl gry i z każdym tygodniem musimy go ulepszać. Każdy przeciwnik analizuje naszą grę i ustawia się pod fragmenty, które mamy wyćwiczone. Mamy jednak przygotowane kolejne, inne warianty i przygotujemy się tak, żeby „ukłuć” przeciwnika także w sobotę.