Po zwycięstwie z Wartą Poznań porozmawialiśmy z Radkiem Dejmkem, który wrócił do gry po uporaniu się z kontuzją barku.
Jak ocenisz naszą grę w ostatnim meczu?
Myślę, że w pierwszej połowie graliśmy lepiej niż w drugiej. Wiemy, w jakiej jesteśmy sytuacji, więc gdy mamy korzystny wynik, to gdzieś w głowie siedzi, żeby się cofnąć i bronić. Koniec końców cieszę się, że wytrzymaliśmy. Szkoda jednak, że nie strzeliliśmy drugiej bramki, bo mieliśmy dobre sytuacje, w tym również moje. Najważniejsze jest jednak to, że z Poznania zabraliśmy trzy punkty i zagraliśmy na zero z tyłu.
Ostatnio w grze GieKSy można zaobserwować tendencję do lepszej gry w pierwszej połowie i nieco słabszej w drugiej…
W meczu ze Stalą Mielec wyglądaliśmy dobrze do momentu straty pierwszego gola. Oglądałem ten mecz z trybun. Nasza gra się wtedy posypała, ale powtórzę to raz jeszcze - wynika to z sytuacji, w jakiej jesteśmy. Nie sądze, byśmy byli gorszym zespołem w jakimkolwiek spotkaniu, które ostatnio graliśmy. Musimy być po prostu skuteczniejsi, bo niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, a my nie możemy sobie pozwolić na utratę punktów.
W meczu z Wartą trzeba zwrócić szczególną uwagę na postawę naszej obrony.
Tak, broniliśmy całym zespołem. Przez 90 minut musimy być na boisku DRUŻYNĄ i w sobotę pokazaliśmy, jak to ma wyglądać. Ja sam ciężko pracowałem na swój powrót. Nie wyobrażałem sobie sytuacji, że przychodzę do Katowic pomóc, a zagram tylko trzy mecze. Chciałem grać, chciałem cały czas wspierać drużynę, dlatego cieszę się, że udało się wrócić. Dobrze się na ten powrót przygotowałem razem z naszymi fizjoterapeutami. Pod koniec meczu czułem już duże zmęczenie, ale nie ma wymówek.
Nastawienie się nie zmienia?
W meczu z Wartą skupiliśmy się wyłącznie na zadaniu, jakie mieliśmy do wykonania. Szczerze mówiąc nie sugerowaliśmy się tym, co mówi tabela. Wykonaliśmy swoją pracę i przed nami jeszcze jeden mecz, w którym ponownie musimy zagrać zgodnie z założeniami. Ważne dla nas jest również to, by w końcu wygrać na naszym boisku i zrobić to dla kibiców, którzy czekają już wiele miesięcy na to zwycięstwo.