Skrzydłowy Przemysław Sawicki jako zawodnik z grupy „młodych wilków” GieKSy przebojem wdziera się do pierwszego zespołu. W niedzielę dostał swoją szansę i liczy, że dalszą pracą przekona do siebie sztab szkoleniowy trójkolorowej drużyny.

Mecz z Arką, choć przegrany, miał dla ciebie pozytywną stronę. Wreszcie zadebiutowałeś w pierwszym zespole. Jakie wrażenia masz po swoim premierowym występie w seniorskiej GieKsie?

- Na pewno cieszę się ze względu na to, że dostałem szansę debiutu i to w tak istotnym meczu jak ten z Arką Gdynia. Niestety, nie wypadł on tak jakbym sobie tego życzył. Moim zadaniem - jako bocznego pomocnika - było schodzić z lewego skrzydła do ataku i szukać tam miejsca dla siebie. Gra podczas tego meczu jest do poprawy i myślę, że jeśli to się uda, to będzie lepiej.

W sparingach okresu przygotowawczego pokazałeś się z pozytywnej strony, narobiłeś sporo pozytywnego zamieszania w szeregach przeciwnika nawet w meczu kontrolnym z ekstraklasowym Górnikiem. A jak oceniasz to po meczu ligowym?

- Popełnialiśmy na pewno głupie błędy, które nie powinny się nam przytrafić. Nie tak to miało wyglądać i nie chcieliśmy prezentować się na boisku w taki sposób. Jestem zły z tego powodu, że nie zaprezentowałem ze swojej strony pełni swoich możliwości. Będę pracował podwójnie, żeby to poprawić.

Twój niedzielny występ to doskonały dowód na to, że można spełnić marzenia i mimo sporej rywalizacji, przebić się do pierwszego składu. Zakotwiczysz na dłużej w meczowej osiemnastce?

- Każdy z młodszych zawodników, który znalazł się na treningach pierwszego zespołu walczy o to, żeby na dłużej pozostać w seniorskiej szatni. Walczymy na treningach, każdy chce dostać swoją szansę, aby móc wyjść na boisko w pierwszej lidze. Muszę gryźć trawę, żeby utrzymać miejsce w osiemnastce meczowej na kolejny mecz w Kluczborku, bo za darmo na pewno nikt mi tego miejsca nie da. Muszę udowodnić, że zasługuję, aby tam być.

Okazja do przełamania po kiepskim początku już w sobotę w boju przeciwko MKS-owi. Czy w blasku nowo wybudowanych jupiterów popsujecie święto w Kluczborku?

- Chcemy zmazać tę plamę z ostatniego spotkania i zapierniczać od pierwszej do ostatniej minuty, aby wygrać.