Trójkolorowi musieli długo czekać na pierwsze zwycięstwo tej wiosny, ale gdy już przyszło w Pruszkowie, to w efektownym stylu. A co najważniejsze, dobrą grę przełożyli na skuteczność, o czym m.in. rozmawialiśmy z Andrejem Prokiciem.
W meczu ze Zniczem odnotowałeś prawdziwe wejście smoka. Zdobyłeś dwie bramki w trzy minuty. Jak się z tym czujesz?
Na początku nie było tak wesoło, bo dopiero co wszedłem, a my straciliśmy bramkę na 2:1. Potem jednak wszystko się odwróciło, strzeliłem dwie bramki i pomogłem drużynie, z czego bardzo się cieszę.
Wreszcie efektowną grę przełożyliście na efektywność. Strzeliliście cztery bramki. Jak to odbierasz?
Wiedzieliśmy, że to musi przyjść. To byłoby niemożliwe, żeby tyle czasu grać dobrze, a nie strzelać bramek. Ta gra nas budowała, ale brakowało kropki nad „i”. Tym razem nie zabrakło skuteczności, wygraliśmy mecz i jedziemy dalej. Każdy mecz do końca rundy będzie ciężki. Wiemy o co gramy i liczymy w przyszłości na takie wyniki jak ten ze Zniczem.
Trener Jerzy Brzęczek będzie miał pozytywny ból głowy przy ustawianiu ataku na kolejny mecz. Każdy daje coś od siebie.
Ciężko powiedzieć jak podejdzie do tego trener, ale na pewno taki ból głowy jest pozytywny. Ten mecz dużo mi dał. Udało mi się strzelić dwie bramki i to z pewnością bardzo dobrze wpłynie na moją dalszą grę.
Kwiecień rozpoczynacie od okazałego zwycięstwa. Czy to początek regularnego punktowania po marcowych rozczarowaniach?
Pod względem wynikowym poprzedni miesiąc wyglądał źle, ale dobra gra sprawiała, że w szatni ciężko było nam odpowiedzieć na pytanie, co jest nie tak. Graliśmy swoje, ale nie wygrywaliśmy. Szukaliśmy przyczyn, ale teraz po wygranym meczu wierzę, że każde następne spotkanie będzie dobre.