Trójkolorowa rodzina w lutym znacznie się powiększyła. Chodzi o… narodziny kolejnego następcy gracza z Bukowej. Tym razem na świat przyszedł Marcel Kamiński, a w szatni GieKSy znów były powody do wielkiej radości.
Podczas obozu w Uniejowie obrońca Adrian Frańczak dostał specjalną zgodę sztabu szkoleniowego GieKSy, aby mógł na chwilę przerwać zgrupowanie i udać się do Katowic na narodziny syna Oliwiera. Teraz przyszedł czas na Mateusza Kamińskiego, któremu w tym tygodniu również urodził się potomek. Oczekiwanie było pełne napięcia, na szczęście kolejne narodziny odbyły się już po powrocie drużyny z Uniejowa. – Chciało się wrócić jak najszybciej z obozu przygotowawczego w Uniejowie. Wiedziałem, że żona jest na ostatniej prostej z ciążą i już nie mogłem doczekać się narodzin. Na szczęście narodziny i obóz już za nami – wyjaśnia trójkolorowy stoper.
W takich chwilach jak ta, każdego ogarnia ogromna radość. Nie inaczej było w przypadku Mateusza, który teraz codziennie szybko bierze prysznic po treningu i pędzi do szpitala, aby być przy swoich najbliższych. – Na pewno jestem przeszczęśliwy. Życie mi się teraz odmieni i wywróci do góry nogami, ale byłem na to przygotowany. Cieszę się i czekam z niecierpliwością, aż żona wróci z synem Marcelem ze szpitala do domu, żeby cieszyć się tą chwilą w stu procentach – mówi uśmiechnięty senior Kamiński.
Obaj zawodnicy GieKSy – zarówno Adrian jak i Mateusz – mają teraz podwójną motywację, żeby strzelić bramkę dla swoich pociech w starciu z gdynianami, które nastąpi 6 marca o 12:45. Jak podchodzi do tego świeżo upieczony ojciec? – W podobnym czasie mnie i Adrianowi urodził się syn. Co prawda nie umawialiśmy się na ten termin (śmiech), ale cieszymy się bardzo i mam nadzieję, że okazja do „kołysek” będzie już podczas inauguracji rundy wiosennej przy Bukowej w meczu z Arką – mówi środkowy obrońca GKS-u.
Co najważniejsze, podopieczni trenera Jerzego Brzęczka wkraczają w kulminacyjny punkt przygotowań do piłkarskiej wiosny. Obciążenia są już mniejsze, Trójkolorowi łapią drugi oddech i forma ma być już optymalna na początek marca. Nasi zawodnicy nie mogą doczekać się wznowienia rozgrywek niemal tak bardzo, jak narodzin dzieci. – W ostatnich dniach łapiemy już świeżość, pracujemy nad szybkością, dynamiką i taktyką. Zeszliśmy z obciążeń, nie pozostaje nam nic innego jak przygotowywać się i szlifować formę do zbliżającego się spotkania z Arką Gdynia. Przygotowania do rundy wiosennej są bardzo długie. Brakuje adrenaliny meczów ligowych i czekamy na nie z niecierpliwością. Liczymy na doping kibiców i ich liczne pojawienie się na Bukowej – podkreśla Mateusz.