Trójkolorowi wrócą do Katowic z punktem, który wywalczyli w starciu ze Stomilem Olsztyn. Po pełnym walki spotkaniu rozmawialiśmy z jednym z filarów solidnie spisującej się w tym meczu defensywy GKS-u, Marcinem Flisem.
Zagraliście dobrze w defensywie i nie straciliście bramki, co na pewno napawa optymizmem. Jak to spotkanie zapisze się w waszej pamięci?
- Cieszymy się, że zagraliśmy na „zero z tyłu”. To na pewno dodaje naszej defensywie pewności siebie na kolejne spotkanie. Szkoda, że nie udało się strzelić bramki, bo były ku temu okazje. Myślę, że w tym meczu zabrakło nam kluczowych podań, a przy stałych fragmentach gry agresywnego nabiegnięcia na piłkę. Szanujemy jednak ten punkt.
Czym chcieliście zaskoczyć Stomil Olsztyn na jego terenie?
- Widzieliśmy poprzednie mecze olsztynian i wiedzieliśmy, że mają problemy z piłkami zagrywanymi za plecy. Chcieliśmy to wykorzystać, ale przede wszystkim chcieliśmy prezentować swoją grę po ziemi. Jeśli będziemy ją pielęgnować i szlifować, to przyniesie to fajne efekty.
Nie wystąpiłeś w ostatnim meczu z Bytovią. Czy to efekt urazu głowy z derbowego meczu z Rozwojem, czy taktyczne rozwiązanie trenera?
- Miałem po meczu z Rozwojem wstrząs mózgu, ale nie sądzę, żeby był to kluczowy powód mojej nieobecności. Trener podejmuje decyzje i może również stosować inną taktykę. W głowie też była taka myśl, żeby wyciszyć mnie po tym urazie. Szkoda, że w Olsztynie dostałem ósmą żółtą kartkę, która eliminuje mnie z gry w środowym meczu z Chojniczanką. Ubolewam nad tym, ale odstępy między meczami są krótkie. W sobotę gramy kolejny mecz i już będę mógł być brany pod uwagę.
Mieliście kluczową sytuację w 69. minucie, jednak najpierw trafiłeś w bramkarza, a potem obrońcy uprzedzili Kamińskiego i Leimonasa przy dobitce. Jak skomentujesz tę sytuację?
- Mieliśmy super rozegrany ten stały fragment, bo ćwiczymy tego typu akcje na treningach. Dostałem świetną piłkę od Macieja Bębenka, chłopcy w środku pola karnego też zrobili dużo dobrej roboty i piłka mi siadła. W takich sytuacjach należy skupić się na tym, żeby trafić w bramkę. Szkoda, że przymierzyłem w środek, bo gdyby poszło w bok, to byłaby bramka. Szkoda też, że nikt tego nie dobił, ale w takich sytuacjach jest to ciężkie do wykonania.