Najważniejsza dla Lukasa Klemenza i jego kolegów z formacji defensywnej jest gra na zero z tyłu. W meczu z Zagłębiem Sosnowiec defensywa GieKSy znacząco ułatwiła życie Mateuszowi Abramowiczowi.
Zacznijmy od tego miłego gestu drużyny w stronę Sebastiana Nowaka. O niczym nie wiedział?
Nie, to miała być dla niego miła niespodzianka. Przed nim bardzo ciężki okres po poważnym urazie. To szczególnie trudny moment zwłaszcza na takim etapie kariery. Seba jest ważnym ogniwem w szatni. Podczas przygotowań i pierwszych tygodni rundy dawał z siebie sto procent. Mamy do niego wielki szacunek i stąd decyzja, by wyrazić nasze wsparcie.
To był kolejny mecz, który musieliście wybiegać. Zagłębie mimo utraty jednego zawodnika nie odpuszczało.
Tak wygląda pierwsza liga, zwycięstwa trzeba sobie wybiegać. Nie chodzi o ładną grę, bo za nią nie ma dodatkowych punktów. Sosnowiec w drugiej połowie narzucił nam trudne warunki, mimo tego, że to my graliśmy z przewagą jednego zawodnika. Wyszliśmy jednak z tej potyczki zwycięsko. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach pokażemy nasz charakter. Z Zagłębiem udało nam się wyrównać rachunki za porażkę na jesień.
Jak ocenisz Waszą postawę w obronie?
Dla obrońców i dla bramkarza najważniejsza jest gra na zero z tyłu. Na analizy pewnie przyjdzie czas po świętach. Trenerzy przygotują materiał i wszystko nam dokładnie omówią. Teraz mamy czas, żeby się cieszyć. Wkrótce gramy w Suwałkach, więc kontynuujemy ciężką pracę.
Seria zwycięstw jest dla Was pozytywnym sygnałem.
Na pewno tak, bo takie serie rzecz jasna cieszą. Trzeba jednak do każdego kolejnego meczu podchodzić z pokorą, sumiennie pracować na treningach i unikać rozluźnienia. W tej lidze jeden słabszy mecz może sprawić, że wszystko się rozsypie. My jako drużyna stąpamy twardo po ziemi. W szatni mamy swój cichy cel i na tym się skupiamy. Trenerzy także trzymają nas w ryzach.
Obserwuj @GKSKatowice