Nasza młoda napastniczka twardo stąpa po ziemi i skupia się przede wszystkim na sukcesie drużyny. Zamieniliśmy kilka słów z autorką pięciu goli w ostatnim meczu GieKSy.
Meczu z Medykiem było szkoda, bo w kilku sytuacjach zabrakło wykończenia. Była w drużynie sportowa złość po tym spotkaniu?
Moim zdaniem nasza drużyna bardziej zasługiwała na zwycięstwo w tamtym meczu, ale w sporcie już tak jest. Często wygrywa ta drużyna, która wykorzystuje swoje sytuacje, a nie ta, która w przekroju całego spotkania prezentuje się lepiej. Na pewno była w nas sportowa złość, ale najważniejsze było dla nas to, by przeanalizować ten mecz, poprawić kilka rzeczy w naszej grze i skupić się na kolejnym przeciwniku.
Pojawiały się głosy, że w tym sezonie za rzadko decydujesz się na strzał...
Nie skupiam się na tym i nie biorę niczego do siebie. Wychodzę z założenia, że krytykuje się tylko tych, którzy nic nie robią. Krytyka jest oczywiście nieunikniona, ja sobie z tego zdaje doskonale sprawę. Nauczyłam się jednak nie przejmować opinią innych osób.
Jak sobie radzicie z podziałem obowiązków, gdy na boisku jesteś Ty, Klaudia Miłek i Klaudia Maciążka, czyli trzy nominalne napastniczki?
Trener znalazł optymalne rozwiązanie, w którym każda z nas może pomóc drużynie. Co prawda Klaudia Maciążka została przesunięta na bok pomocy, ale tam też niejednokrotnie potwierdzała swoją wartość jaką dla nas stanowi.
Pięć bramek przeciwko ROW-owi to niebywałe osiągnięcie. To był mecz, w którym wszystko dla Ciebie zagrało tak jak powinno?
Na początku spotkania było trochę nerwowo. Chciałyśmy jak najszybciej narzucić nasz styl gry, ale wdało się trochę niedokładności. Po pierwszej bramce nabraliśmy większej pewności w naszych działaniach, co poskutkowało wysokim zwycięstwem.
Czułaś, że potrzebujesz takiego meczu, w którym po prostu piłka zacznie wpadać?
Szczerze mówiąc to nie myślę o tym, by wyjść na boisko i strzelić jak najwięcej bramek. Dla mnie najważniejsze są zwycięstwa zespołu, bo po to trenujemy. Tworzymy kolektyw, a zwycięstwa zawsze budują, więc na pierwszym miejscu jest dobro zespołu. Jeśli przy tym uda mi się coś strzelić, bo rzecz jasna jest to dla mnie dodatkowy powód do radości.