Napastnik i kapitan GKS-u Katowice Grzegorz Goncerz po pauzie w meczu z Miedzią Legnica jest głodny gry i już nie może doczekać się powrotu do składu w niedzielnym starciu z bełchatowianami (g. 12:45).

Czujesz już głód gry po przymusowym odpoczynku w Legnicy?

- Na pewno tak. Inaczej odczuwa się to spotkanie, jeśli gra się na boisku, a inaczej ogląda się je z trybun. Nasza gra w Legnicy wyglądała dobrze i o to chodzi. Idziemy w dobrym kierunku. Piłka nożna ma jednak to do siebie, że trzeba potwierdzać swoją klasę co tydzień. W niedzielę przyjeżdża dobry rywal, zapowiada się ciekawy mecz. Jeśli zagramy na swoim poziomie, to jesteśmy w stanie ten mecz wygrać.

Spotkanie w Legnicy to dobry przykład na to, że zmiennicy także mogą wnieść jakość w waszym zespole. Też podzielasz taki pogląd?

- Tak to powinno wyglądać. Weszli ci, którzy wcześniej mniej grali i rozegrali dobre spotkanie. To pokazuje, że mamy wyrównaną kadrę. Wierzę, że w kolejnych meczach także pokażą jakość. Pomijając nieszczęsny mecz z Arką, który przegraliśmy, pozostałe mecze pokazały, że oprócz siły fizycznej mamy też umiejętność operowania piłką. Jest jeszcze wiele mankamentów w naszej grze, mamy analizy i zmierzamy do tego, żeby poprawiać te błędy, które nam się przytrafiają.

Pamiętasz ostatni mecz z bełchatowskim zespołem w rundzie jesiennej?

- Tak, pamiętam tę wspaniałą radość w Bełchatowie. Graliśmy osłabieni, a mimo to odrobiliśmy jednobramkową stratę. Wydawało się, że bardzo mocno ruszymy do przodu i będziemy gromadzić punkty po tej jednej „jaskółce” w postaci zwycięstwa 2:1 za trenera Piotra Piekarczyka w niezwykłych okolicznościach. Życzymy sobie więcej takich zwycięstw, ale jeśli zagramy w niedzielę na swoim dobrym poziomie to myślę, że unikniemy takiego „dreszczowca”.

GieKSa nie wygrała przy Bukowej w meczu ligowym z bełchatowską drużyną od sezonu 1995/1996. Macie więc co przełamywać w starciu z tym zespołem.

- Bardzo byśmy chcieli, te punkty są nam bardzo potrzebne. Wiele osób mówi, że już o nic nie gramy i ani spadek, ani awans nam nie grozi. W profesjonalnej piłce nie ma meczów „o nic”. Musimy budować swoją klasę w każdym najbliższym meczu. W niedzielę będzie okazja, żeby zmienić tę niekorzystną statystkę.