Doczekaliśmy się debiutu Emilii Zdunek w barwach GieKSy. Pomocniczka była ważną postacią szalonego meczu z Medykiem Konin (3:3), w którym drużyna GieKSy pokazała charakter i walkę do końca.
Za tobą pierwszy mecz w barwach GKS-u Katowice, pełne wrażeń widowisko z Medykiem Konin, które zremisowaliśmy po bramce w ostatniej minucie. Jak oceniasz naszą postawę?
Myślę, że przespałyśmy nieco pierwszą połowę; wiadomo, że takie bramki z dalszej odległości, jak ta, którą strzeliła zawodniczka Medyka, zdarzają się, aczkolwiek szkoda, że zdarzyło się to akurat nam i został wykorzystany błąd całego zespołu w ustawieniu. Najważniejsze, że na drugą połowę wyszłyśmy z lepszym nastawieniem i dążyłyśmy do wyrównania wyniku, a koniec końców do wygranej. Od początku wierzyłyśmy, że jesteśmy w stanie to zrobić, nawet przy niekorzystnym rezultacie i trzech bramkach rywala. Robiłyśmy wszystko, żeby wygrać i nie chcę absolutnie mówić, że zabrakło nam do tego czasu, bo miałyśmy na to 90 minut, ale szkoda, że ostatecznie skończyło się na remisie. Dominowałyśmy w drugiej połowie, zwłaszcza od pierwszej strzelonej przez nas bramki, i ostatecznie możemy cieszyć się z punktu.
Niejeden zespół nie umiałby się podnieść po straconej trzeciej bramce mimo wielu okazji i dobrej gry w środku pola...
Takie trudne chwile kształtują drużynę i trudno mi powiedzieć, że cieszę się z takiego przebiegu meczu, ale może to jest dla nas dobry prognostyk i bodziec na przyszłość. Przegrywałyśmy 0:3, ale zdołałyśmy się podnieść z dość głębokiego dołka. Mam nadzieję, że to zaprocentuje w kolejnych meczach i nie będziemy już dopuszczać do tego, by przegrywać taką liczbą bramek i by łatwiej sobie radzić z gorszych chwilach, kiedy nie wszystko się układa po naszej myśli.
Jak wyglądały twoje ostatnie dni, jeśli chodzi o powrót do jak najlepszej dyspozycji?
Póki co nie jestem gotowa na granie pełnych 90 minut. Potrzebuję kilku spotkań, żeby “złapać” kolejne minuty gry. Jeśli tylko będę gotowa na sto procent, to sztab szkoleniowy i fijzoterapeuta, z którym współpracuję, dadzą mi zielone światło. Udało mi się przed końcem rundy wrócić na boisko i to mnie bardzo cieszy. W ostatnich tygodniach po zabiegu bardzo mocno trenowałam i wyznaczyłam sobie cel, by zagrać pierwsze minuty w sezonie właśnie 30 października z Medykiem Konin. Udało mi się to zrealizować, a do spełnienia są kolejne cele, jakie sobie wyznaczyłam na najbliższy czas w tej rundzie. Będę mocno pracować na ich wykonanie i wierzę, że obędzie się już bez większych dolegliwości, a zdrowie będzie już dopisywać na tyle, by grać jak najwięcej.
Czeka nas pucharowo-ligowy dwumecz z benaminkiem Ekstraligi. Na co należy zwrócić szczególną uwagę przed spotkaniami w Bielsku-Białej?
Wiemy, że puchar rządzi się swoimi prawami, podobnie jak w piłce męskiej i wiemy, że musimy podejść do meczu pucharowego w pełni skoncentrowane i odpowiedzialne. Z lekką głową i lekkomyślnością w działaniu będzie nam trudno, a zależy nam na tym, żeby przejść 1/32 Pucharu Polski i piąć się dalej po szczeblach turnieju. Na razie nie zajmujemy się meczem ligowym, o nim będziemy myśleć po środowym spotkaniu w Bielsku-Białej.