Zapraszamy do przeczytania wywiadu z 68-letnim Eugeniuszem Plutą, który w barwach GieKSy rozegrał około 400 spotkań i strzelił aż 87 bramek!

Jak pan wspomina początkowe lata gry w GieKSie?

- Jako młody chłopak brałem udział w treningach przy chorzowskim technikum górniczym, w którym się uczyłem . Występowałem tam w jednej drużynie m.in. z Antonim Piechniczkiem i Lechosławem Olszą. W ostatnim, piątym roku technikum dostałem się do GieKSy i tak to się wszystko zaczęło.


Jest pan czołowym strzelcem GKS-u. Zdobył pan dla niego 87 bramek, więcej na koncie ma tylko Jan Furtok. Jednym z króli strzelców na zapleczu Ekstraklasy w GieKSie, pana wyczyn powtórzył dopiero po 37 latach (w 2016 roku) Grzegorz Goncerz.

- To na pewno było ciekawe wydarzenie. Szkoda, że trzeba było na nie ponownie czekać  te „dziesiąt” lat. W 1979 roku strzeliłem w lidze ponad dwadzieścia bramek, udało mi się zdobyć koronę króla strzelców i awansowaliśmy z GieKSą do Ekstraklasy. Żałuję, że dwukrotnie byłem kontuzjowany w trakcie sezonów, kiedy GKS spadł, a ja nie mogłem mu pomóc.


Miał pan ogromnego pecha z kontuzjami, gdyby nie one, zostałby pan Mistrzem Olimpijskim i graczem francuskiego Lens.

- Kontuzja przekreśliła mój występ na Igrzyskach Olimpijskich w Monachium, na której Polacy zdobyli złoty medal. To jednak nie koniec. W ostatnim meczu ligowym, po którym miałem przenieść się do francuskiego Lens, też pech mnie nie opuścił. Zerwałem ścięgno Achillesa. Przedstawiciele klubu z Francji stwierdzili, że przerwa w grze będzie zbyt długa i ze mnie zrezygnowali. Wtedy nie było takich dobrych warunków do leczenia kontuzji jak teraz.


Nie żałuje pan straconej szansy, gdy wyjazd zagraniczny był tak blisko?

- Przepadł dobry kontrakt, dom jednorodzinny, ale nie żałuję tej Francji. Kto wie, co wydarzyłoby się tam na miejscu. To były czasy, kiedy nie wędrowało się po świecie tak jak obecnie. Podczas gry w GieKSie co roku miałem propozycje z innych klubów, ale jako Ślązak uznałem, że moje miejsce jest na Śląsku i byłem związany z GieKSą.


Co zapadnie panu w pamięci do końca życia z gry w GieKSie?

- Nigdy nie będę żałował czasu, gdy grałem w GKS-ie i zawsze będę ciepło wspominał te czasy, gdy odnosiłem tam sukcesy jako zawodnik. Zapamiętam też na zawsze, gdy jako trener zdobyłem Superpuchar Polski i Puchar Polski.


Jest pan obecnie na emeryturze górniczej, czym zajmuje się pan aktualnie w wolnych chwilach?

- Obecnie pracuję jeszcze w recepcji na hali AWF-u Katowice z Lechosławem Olszą. On woli pracować rano, a ja popołudniami, dlatego ma czas, żeby chodzić na mecze GieKSy (śmiech). Oczywiście ja też się wybiorę, jak tylko znajdę chwilę wolnego, bo swoje obowiązki wykonuję też w weekendy. Oprócz tego mam swój ogródek i spędzam czas z wnukami. Jak dobrze pójdzie,  to za pół roku zostanę pradziadkiem. Cieszę się bardzo i już nie mogę się doczekać, bo niewielu spotyka tak wspaniałe wydarzenie!