Pomocnik GKS-u Katowice Dawid Plizga podkreśla, że w trakcie przygotowań najważniejsza jest praca, natomiast wyniki schodzą na drugi plan.

Zagrałeś bardzo dobre spotkanie z Debreczynem. Co możesz o nim powiedzieć?

Na pewno nie chodzi o to, kto strzela bramki i jakie są wyniki tych sparingów. Przede wszystkim skupiamy się na ciężkiej pracy, także w trakcie meczów, podczas których staramy się cały czas biegać. Zwycięstwo jest w tym wypadku tylko miłym dodatkiem. 

U trenera Jacka Paszulewicza najczęściej grasz na pozycji nr 10. Jak się na niej czujesz?

Ta pozycja nie jest mi obca, ale trener na tym etapie sprawdza różne warianty i gra różnymi ustawieniami, by wiedzieć, co funkcjonuje najlepiej. Grałem na różnych pozycjach i jestem gotowy się przystosować. Trener na pewno będzie miał duże pole manewru przy wyborze pierwszej jedenastki na mecz ligowy. 

W koncepcji szkoleniowca gramy na dwóch rozgrywających. Wychodzisz obok Łukasza Zejdlera, dobrze Ci się z nim współpracuje? 

Nie mam powodów do narzekań. Myślę, że Łukasz także szybko się odnalazł w nowej roli, bo dotąd rzadko występował jako “dziesiątka”. Musi pracować nieco wyżej, ale wie jak się zachować z piłką i potrafi rozegrać, co jest bardzo przydatne. 

Jesteś także wykonawcą rzutów rożnych. Czujesz się mocny w tym elemencie? 

Czy jestem w nim mocny to zweryfikuje liga. Dopiero wtedy zobaczymy, czy zespół będzie w stanie przełożyć to na gole. Stałe fragmenty gry pozwalają wygrywać, gdy mecz nie układa się po Twojej myśli, więc są bardzo istotne. Nad rzutami rożnymi pracujemy w określonych schematach. Wszystko zależy od tego, czy dobrze je wykonamy.