Nowy nabytek GKS-u Katowice Bartłomiej Kalinkowski już po pierwszym wywiadzie dla oficjalnej strony internetowej. Opowiedział w nim o presji, z jaką radził sobie już wcześniej, a także o ambicjach związanych z grą w GieKSie.
Swoją piłkarską drogę rozpocząłeś w Radomiu, ale szybko trafiłeś do Legii Warszawa. Jak wspominasz ten przeskok do wyższego wymiaru polskiej piłki?
- Podczas jednego z meczów w juniorach młodszych trenerzy akademii piłkarskiej zainteresowali się mną, a potem to już była krótka piłka. Zadzwonili do mnie przedstawiciele Legii, zaprosili na testy a ja się nie wahałem. Wszystko potoczyło się tak, że dane było mi tam grać.
W Legii spędziłeś ponad pięć lat. Jaki to dla ciebie bagaż doświadczeń?
- Na pewno przechodzenie przez etapy szkolenia od zespołu juniorskiego, następnie przez drugą drużynę, potem pierwszą i gra w niej pozwoliło mnie zebrać sporo doświadczeń. Teraz w GieKSie nadszedł czas, żeby udowodnić to dobrymi występami.
Doświadczenia nie brakuje ci na pierwszoligowych boiskach. W Wigrach Suwałki, gdzie występowałeś przez ostatni sezon, grałeś regularnie.
- Na pewno tak, ale w Katowicach jest inny poziom presji niż w Suwałkach. Ja lubię jednak taką presję. Wierzę, że dzięki niej stanę się lepszym piłkarzem i wspólnie z drużyną, kibicami i zarządem zrealizujemy cel, na którym nam wszystkim zależy.
Pewnie masz miejsce na boisku, gdzie widziałbyś siebie najchętniej. Jaką rolę widzisz dla siebie w zespole?
- Moją rolę określi trener Jerzy Brzęczek. Ja będę się dostosowywał do jego koncepcji. Najlepiej oczywiście czuję się w środku pola na pozycjach numer „sześć” i „osiem”. Mogę zagrać też tam, gdzie tylko ustawi mnie trener i się dostosuję.
Z Warszawy trafił do Katowic twój kolega Wojciech Kochański, więc o szybszą aklimatyzację nie musisz się martwić.
- Pamiętam, gdy Wojtek wchodził do zespołu juniorskiego, z którym zdobyliśmy mistrzostwo Polski. Graliśmy też razem w rezerwach. Fajnie mieć kogoś znajomego w nowej szatni i mam nadzieję, że proces aklimatyzacji będzie maksymalnie skrócony.
Grałeś przy Łazienkowskiej, więc umiejętność radzenia sobie z presją nie powinna dla Ciebie stanowić problemu?
- Nie grałem przed „Blaszokiem” w barwach GieKSy, więc to będzie nowe doświadczenie, choć występowałem tutaj jako piłkarz Wigier. Musiałem także radzić sobie z ogromną presją w Warszawie, więc myślę, że i tutaj dam sobie radę. Powinno mnie to motywować do jeszcze lepszych występów.