Mateusz Abramowicz, bramkarz GKS-u Katowice jest jedną z wyróżniających się postaci rundy wiosennej drużyny z Bukowej. Twierdzi, że jego dobra postawa to zasługa całej drużyny. Spytaliśmy go o ostatnie mecze w wykonaniu GieKSy.
Jak udało się obronić ten strzał głową z dwóch metrów w meczu z Chrobrym?
Po prostu, piłka odbiła się ode mnie. Intuicyjnie się rozłożyłem i udało się ją skierować na rzut rożny. Po to przychodzimy na treningi i po to pracujemy z pozostałymi bramkarzami, by potem w trakcie meczów nie dać się niczym zaskoczyć. Kluczem dla mnie jest przede wszystkim to, by pomóc chłopakom.
Intensywność meczów uderza także w Ciebie, bo i w Chojnicach i w Głogowie miałeś sporo pracy.
Musimy pamiętać, że nie ma w tej lidze łatwych meczów i dla mnie każdy kolejny stanowi wyzwanie. Bez względu na to, czy gramy z drużyną zamykającą tabelę, czy z liderem, to poziom trudności pozostaje taki sam. Wiele razy już powtarzałem, że czuję się fantastycznie, bo w końcu jestem zdrowy. Przez ostatnie pół roku miałem poważne problemy z plecami, ale udało mi się z tego wyjść. Jestem w dobrej formie i myślę, że potwierdzam to w bramce. Z meczu na mecz jest coraz lepiej.
Jak bardzo pomaga Ci szczelna na wiosnę defensywa GieKSy?
Mam do chłopaków wielki szacunek za pracę, jaką wykonują. Mateusz [Kamiński], Lukas [Klemenz] dobrze kontrolują to, co się dzieje na boisku. Stanowimy razem solidny monolit, bo doskonale się ze sobą dogadujemy. Trzeba jednak pochwalić całą drużynę, bo w defensywie pomagają nam również zawodnicy z ataku. Zespół ułatwia mi pracę i oby tak dalej.
Jak przy tylu meczach w tak krótkim czasie utrzymać koncentrację i siłę?
Myślę, że cały czas trzeba robić to samo. Ja prywatnie wykonuje bardzo dużo pracy nad swoim ciałem i nad swoim zdrowiem. Skupiam się na każdym aspekcie, czy to fizycznym, czy psychicznym. Poza tym trener trzyma nas mocno w ryzach. Po powrocie do Katowic pełna odnowa, regeneracja i w środę w Niepołomicach kolejna batalia.