Swoją pasję do piłki nożnej odkrywał oglądając mecze ojca. Zaczynał jako napastnik, a teraz jest filarem defensywy reprezentacji Polski do lat 20. Poznajcie lepiej Tymoteusza Puchacza.

Świebodzin

Wychowywałem się w małej wiosce, gdzie wszyscy grali w piłkę. Całkiem nieźle jako piłkarz radził sobie także mój tata, więc na pierwszy trening poszedłem z nim do Pogoni Świebodzin. Jak byłem mały to chodziła ze mną także mama, gdy tata nie mógł, bo akurat grał mecze. Na początku byłem napastnikiem, jak ojciec. Dopiero potem przesunęli mnie do środka, gdzie grałem na ósemce i na dziesiątce, głównie jako ofensywny pomocnik. Grałem na tej pozycji do 13/14 roku życia. Potem zostałem przesunięty na skrzydło, a od czterech lat wychodzę jako lewy obrońca i to jest moja nominalna pozycja. 

Podróże z tatą

Województwo lubuskie nigdy nie było szczególnie przesiąknięte piłką nożną. Gdy mój tata grał, to nie było jeszcze Ekstraklasy. Występował wtedy na trzecim szczeblu rozgrywkowym. Trzy albo cztery razy z rzędu zdobył koronę króla strzelców. W tych czasach już dawno byłby zawodnikiem Ekstraklasy albo 1 ligi. Pamiętam, że trybuny były pełne. Kibice jeździli na wyjazdy będąc w zorganizowanym fanklubie. Cała otoczka była naprawdę niesamowita i zawsze podobała mi się atmosfera panująca na meczach. Oglądając tatę myślałem o tym, że pewnego dnia też chcę wyjść na boisko mając takie wsparcie. 

Zawsze najlepszy

Nie wyobrażam sobie, by odmówić grania bez względu na to, jaką wybrano mi pozycję. Jeszcze kilka lat temu kwestia mojej gry pozostawała otwarta i elastycznie dopasowałem się do tego, czego ode mnie oczekiwano. Musiałem po prostu pokazać, że na danej pozycji jestem najlepszy i tyle. Natomiast gdybym miał wybrać konkretną umiejętność od którejś z gwiazd, to bez wątpienia wziąłbym grę głową Sergio Ramosa z Realu Madryt. Uważam, że w tym elemencie mam braki, a Ramos mimo tego, że nie jest szczególnie wysoki to świetnie radzi sobie w grze głową. Moim zdaniem to jeden z najlepszych piłkarzy pod tym względem. 

Prawdziwy idol

Dorastając oglądałem bardzo dużo Cristiano Ronaldo zarówno w Manchesterze United, jak i Realu Madryt. Jego bramki, jego zwody - imponował wszystkim w moim najbliższym otoczeniu. Zawsze czerpał z gry ogromną radość. Podglądam także Marcelo z uwagi na moją pozycję na boisku. Jest obecnie jednym z najlepszych lewych obrońców na świecie. Siłą rzeczy kibicuję więc Realowi. Ale przede wszystkim patrzyłem na swojego ojca. Mimo, że miał umiejętności to na najwyższym poziomie długo nie pograł. Gdy miałem 13 lat to stwierdził, że już jestem od niego lepszy. Tata jak skończył grać w piłkę to był trenerem i pracował ze mną od 9 do 13 roku życia. Spędzałem z nim naprawdę dużo czasu i też dzięki niemu ukształtował się mój styl gry. 

Występy w kadrze

Możliwość reprezentowania kraju to najwyższe wyróżnienie. Nie ma piłkarza, który nie chciałby zagrać z orzełkiem na piersi. Do tej pory udało mi się rozegrać w kadrze kilka naprawdę ciekawych spotkań. Jakiś czas temu rywalizowaliśmy w eliminacjach do Mistrzostw Europy na Śląsku. Pamiętam, że graliśmy wtedy na otwarcie Stadionu Śląskiego. Z trybun obserwowało nas 36 tys. ludzi. Strzeliliśmy wtedy trzy bramki i to było naprawdę fajne przeżycie. Następne spotkanie to stadion Górnika Zabrze, gdzie zmobilizowała się Torcida i zapewniła nam duże wsparcie. Moim celem pozostaje gra w kadrze seniorskiej. Wiem, co muszę robić i jak powinienem pracować. 

Akademia w Poznaniu

Bardzo wiele zawdzięczam Akademii Lecha Poznań. Trafiłem tam mając trzynaście lat. To jeden z największych klubów w Polsce, więc dysponują naprawdę świetną bazą i pracuje tam wielu znakomitych trenerów. Uświadomili mi, jak wiele można w piłce nożnej osiągnąć, jeśli tylko będziesz ciężko pracował. Spotkało mnie tam wiele dobrego i jestem za wszystkie lekcje bardzo wdzięczny. A wszystko zaczęło się od wojewódzkich Mistrzostw Polski. Grałem wtedy na dziesiątce i radziłem sobie na tyle dobrze, że zauważył mnie skaut… Legii Warszawa. Pojechałem tam na testy, ale gdy w Lechu się o tym dowiedzieli, to byli bardzo zdeterminowani, żeby ściągnąć mnie do siebie. Co ciekawe - nie chciałem przejść do Legii, bo słyszałem, że spróbują ze mnie zrobić lewego obrońcę. Grałem na środku pomocy i strzelałem sporo bramek, więc stwierdziłem, że nie ma szans. Po przejściu do Poznania na początku grałem na dziesiątce. Potem co prawda zmieniono mi przydział, ale myślę, że wyszło mi to na dobre, bo wiele się nauczyłem grając na różnych pozycjach. Poza tym byłem kibicem Lecha, czasami jeździliśmy z ojcem na Bułgarską. 

Cały czas piłka

Jak nie ma treningów to biorę piłkę i sam idę pokopać. Mam też swoją grupę bliskich przyjaciół i mimo, że jesteśmy mocno rozsiani po Polsce to staramy się spotykać. Znam dobrze Kubę Modera, który obecnie gra dla Odry Opole. Wszyscy jesteśmy z otoczenia piłkarskiego, więc oglądamy sporo meczów. Czasami też wyjedziemy do kina albo po prostu zagramy w FIFĘ.