Dołączył do GKS-u Katowice zamykając kadrę na sezon 2018/2019 Fortuna 1 ligi. To kolejny doświadczony gracz na pokładzie naszego zespołu. Poznajcie lepiej Bartka Śpiączkę.

Chłopak z Wielkopolski

Na pierwsze trening poszedłem za namową kolegi. Jestem spod Poznania, dokładnie z Wolsztyna. Tam trafiłem do drużyny Gromu Wolsztyn, którego jestem wychowankiem. W końcu dostrzegł mnie trener kadry Wielkopolski i dostałem powołanie. Następnie transfer do Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski. Spędziłem tam aż osiem lat w młodzieżowych grupach, następnie grałem w czwartej lidze. Kolejny krok to Polonia Nowy Tomyśl, z którą zrobiliśmy awans z trzeciej ligi do drugiej. Następnie Flota Świnoujście, gdzie moja profesjonalna kariera nabrała rozpędu i stałem się zawodowcem. Mój pierwszy mecz z Flotą zagrałem na stadionie GieKSy. 

Transfery

Po grze we Flocie, dostrzegł mnie trener Leszek Ojrzyński, który prowadził wówczas Podbeskidzie Bielsko-Biała. Tak trafiłem na południe. Na początku nie grałem wiele. Dopiero w drugiej rundzie dostałem szansę i zacząłem strzelać bramki. Kolejnym przystankiem był Górnik Łęczna, gdzie rozegrałem dwa dobre sezony, często strzelając gole. Z kolei ostatni rok spędziłem w Termalice i przyznaje szczerze, że nie jestem zadowolony z tego, jak się dla mnie potoczył. Ale to już za mną. Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej. 

Instynkt “dziewiątki”

Od początku swojej przygody z piłką byłem napastnikiem. Niektórzy trenerzy szukali dla mnie miejsca na boku pomocy - na lewej i na prawej. Tam miałem więcej pracy w defensywie. Na skrzydle rozegrałem sporo meczów dla zespołu z Niecieczy. Jednak dorastając moim idolem był urodzony napastnik, czyli Eric Cantona. Od brata złapałem bakcyla do oglądania Manchesteru United i tak właśnie zacząłem podpatrywać Cantonę. Zawsze zostawiał serce na boisku, zawsze do końca walczył. Miał wielki charakter. Podziwiałem także umiejętności Davida Beckhama. Gdybym mógł, to zabrałbym od niego jego nienaganną technikę. Pod tym względem bez wątpienia wzór do naśladowania. 

Presja? Nie ma mowy

Moim zdaniem prawdziwą presję odczuwają np. lekarze, którzy codziennie walczą o życie człowieka. My z kolei robimy to, co kochamy robić od dziecka. Wiadomo, że napastnik zawsze jest rozliczany z goli. Czasami strzelamy ich dużo, czasami są serie meczów, gdy nie strzelamy w ogóle. Tak samo jest w życiu. Ja do każdego kolejnego spotkania podchodzę podobnie - daje z siebie sto procent i staram się funkcjonować tak, by być efektywnym. Dużo w tej kwestii nauczył mnie trener Ojrzyński. Zawsze powtarzał, że po prostu mam zasuwać, a prędzej czy później zobaczę tego efekty. 

Wyjazd za granicę

Dla każdego piłkarza wyjazd zagranicę jest czymś wyjątkowym i czymś, do czego dąży. Rok temu miałem kilka takich ofert, również propozycje z Ekstraklasy. Dwa sezony w Łęcznej były dla mnie bardzo udane, dlatego zgłosiło się wielu zainteresowanych. Zdecydowałem się grać w Niecieczy i z bólem przyznaję, że miniony sezon nie potoczył się tak, jakbym sobie tego życzył. Teraz chcę wrócić na właściwe tory. Wiem, że jak zacznę strzelać to odzyskam rytm i w ten sposób pomogę zarówno sobie, jak i drużynie. Naprawdę chcę zrobić z GieKSą coś dobrego. To jeden z tych klubów na mapie Polski, który powinien rywalizować na najwyższym poziomie. 

Specyficzna liga

Moim zdaniem 1 liga jest o wiele trudniejsza niż Ekstraklasa. Tam wszystko jest poukładane pod taktykę, natomiast na jej zapleczu liczy się przede wszystkim walka. W 1 lidze obserwujemy inny rodzaj zaangażowania, bo każdy próbuje jak najlepiej wykorzystać swoją szansę. Spójrzmy na zespół z Bytowa. Niemal wszyscy ich skreślali, a oni mają za sobą zaskakująco dobry początek sezonu. Oczywiście liga ich zweryfikuje, ale to pokazuje, jak bardzo jest to specyficzne środowisko. Nie ma tutaj drużyn będących na straconej pozycji. Ja ostatnie lata spędziłem w klubach, które walczyły o życie i to w takich warunkach wychodzi, który piłkarz jest gotów sprostać wyzwaniu.

Wszystko jest możliwe

Ja osobiście chciałbym wrócić do gry na najwyższym szczeblu. W polskiej piłce wszystko jest możliwe. Nadal mam swoje cele, do których dążę, muszę po prostu dobrze prezentować się na boisku. Nie jestem już bardzo młody, ale z drugiej strony nie jestem graczem odcinającym kupony. Nadal mam w sobie wiele energii do gry na wysokim poziomie i staram się wycisnąć maksimum możliwości z okazji, które dostaje. Cieszę się, że w GieKSie są gracze na takim poziomie, że stworzymy wewnątrz rywalizację. Ona zawsze jest bardzo potrzebna, pomaga podnosić swoje umiejętności. W każdym treningu chcesz udowodnić trenerowi, że to właśnie ty zasługujesz na granie. 

Wyrozumiała żona

Wolny czas spędzam z rodziną - z żoną i dzieckiem. Często nie ma mnie w domu, więc gdy mam taką możliwość, to poświęcam się im. Przyzwyczaili się już do podróżowania i częstych zmian. Byliśmy nad morzem, byliśmy w górach, byliśmy na lubelszczyźnie, a teraz jesteśmy na Śląsku. Takie jest życie piłkarza. Pierwsze wrażenia z Katowic bardzo optymistyczne, zwłaszcza po tym, jak wszedłem do szatni GKS-u. Mamy tutaj naprawdę mocną grupę i fajnych chłopaków. Moim zdaniem kwestią czasu jest odpowiednie zgranie i zmiana obecnego stanu rzeczy.