Przed piłkarzami GKS-u Katowice trudna misja. W ramach 27. kolejki Nice 1 Ligi wybrali się do Mielca, gdzie zmierzą się z rewelacją rundy wiosennej, miejscową Stalą.
Mielecka ekipa, która wróciła na pierwszoligowe place bojów po 19 latach, z początku nie spisywała się na miarę oczekiwań. Wielu skazywało ją na ponowny powrót na niższy szczebel rozgrywkowy, ale po zmianie na trenerskiej ławce w trakcie rozgrywek 2016/2017 i przyjściu do klubu Zbigniewa Smółki, zespół z Podkarpacia przeszedł prawdziwe odrodzenie.
Drużyna z Mielca solidnie przepracowała okres zimowej przerwy w rozgrywkach. Udane zgrupowanie w Turcji i dołączenie do składu obrońcy Dominika Sadzawickiego, serbskiego obrońcy Borisa Milekicia, bułgarskiego pomocnika Wasiła Panajotowa oraz jego rodaka grającego na pozycji napastnika Aleksandara Kolewa, a także Krzysztofa Drzazgi z Wisły Kraków - miało dać większą jakość. I tak się stało. Stal w ośmiu meczach wiosną przegrała tylko dwukrotnie i jest jedną z najlepiej spisujących się drużyn na zapleczu Lotto Ekstraklasy.
GKS natomiast wybrał się do Mielca z podwójną misją. Po pierwsze wygrać po raz trzeci z rzędu na wyjeździe i po drugie – odrobić stratę punktową z poprzedniego meczu przy Bukowej. Podopieczni trenera Jerzego Brzęczka muszą zacząć regularnie punktować, aby utrzymać się w ścisłej czołówce. W perspektywie derby Śląska oraz mecze z Sandecją i Górnikiem. Kiedy, jeśli nie w Mielcu czy Siedlcach? Każdy punkt jest teraz na wagę złota podczas licznych przetasowań w górnej części tabeli.
Historia spotkań obu ekip jest bogata i sięga lat sześćdziesiątych. Obie ekipy zmierzyły się ze sobą w rozgrywkach ligowych 33 razy. GKS cieszył się ze zwycięstwa dwunastokrotnie, tyle samo razy padał remis. GieKSa ma dobre wspomnienia z pobytów w Mielcu. Wygrała trzy ostatnie wyjazdy na mielecką ziemię: w sezonie 1995/1996 1:0, natomiast w rozgrywkach 1994/1995 aż 3:1 i 2:1 w kampanii 1993/1994. Czas kontynuować ten zwycięski marsz. Tym bardziej, że jesienią przy Bukowej GieKSa poradziła sobie już ze Stalą (1:0).
Nie zapomnijcie o naszych relacjach „na żywo” na stronie oficjalnej oraz kontach na Facebooku i Twitterze.