Piąta bramka w okresie zimowym i nieco ponad dwa tygodnie do startu rozgrywek. Czy czujesz się blisko pierwszego składu na mecz z Chojniczanką?

Nie wiem do końca, czy to będzie pierwszy skład. Trener do ostatniej chwili będzie miał pozytywny ból głowy. Na pewno każdy będzie liczył, że wyjdzie w pierwszym składzie, a jest tylko jedenaście miejsc i tylko tylu nas może grać. Rywalizacja musi być i liczę, że pozytywnie wpłynie na naszą grę.


Jak wam się grało z wysokimi piłkarzami Wołynia, którzy z powodzeniem mogliby występować jako siatkarze?

Żartowaliśmy nawet, że na boisku w ich drużynie jest kilku braci naszego bramkarza Sebastiana Nowaka, który jest najwyższy wśród nas (śmiech). Jeśli chodzi o wzrost to byli dużo wyżsi niż nasi obrońcy, ale gdy piłka była na ziemi, to widać było, że to my jesteśmy tym zespołem, który bardziej nią operuje. Oni skupiali się bardziej na długich zagraniach i wrzutkach w pole karne.


Czujecie już na boisku od strony piłkarskiej, że nastąpił progres w waszej grze w porównaniu do pierwszych meczów w Kamieniu?

W pierwszej połowie sobotniego meczu trener spróbował innych wariantów taktycznych, chłopaki inaczej ustawiali się na boisku. W drugiej wrócił do innej opcji i późniejsza gra była lepsza. Lepiej się grało niż w pierwszym sparingu w Side, bo wtedy jeszcze nie do końca czuliśmy piłkę. Inaczej się odbijała, na sztucznej w Polsce była szybsza. Jednak nie ma co narzekać. Ciekawe jakie boisko będzie w Chojnicach, czy bardziej sztuczne, czy bardziej błotniste.


Jesteście w Side już tydzień. Zaczyna doskwierać wam już tęsknota za bliskimi i domem?

Myślę, że okres siedmiu dni to zawsze taki czas, że każdy chciałby już wrócić. Myślę, że dziesięciodniowy obóz jest optymalny i wystarczający, żeby potem nacieszyć się powrotem w domu z rodziną.