Piłkarki GKS-u Katowice przegrały 0:1 z Rekordem Bielsko-Biała.

Jadąc do Bielska, Trójkolorowe wiedziały, że czeka je trudne spotkanie. Od początku katowiczanki ruszyły więc do ataku. I choć stwarzały sobie sytuacje, futbolówka nie chciała trafić do siatki. Sztuka ta udała się za to gospodyniom. Bielszczanki bramkę zdobyły w 14. minucie spotkania po zespołowej akcji. Jak się później okazało, był to jedyny gol w tym meczu. Choć pierwsza część spotkania była wyrównana, tak w drugiej połowie piłkarki GKS-u nie schodziły z połowy rywalek. I pomimo tego, iż raz po raz konstruowały akcje bramkowe, nie udało się zdobyć choćby wyrównującego gola. 

- Ilość niewykorzystanych sytuacji w tym spotkaniu woła o pomstę do nieba, bo zagraliśmy najlepszy mecz, jeżeli chodzi o rundę wiosenną. Nie udało się wygrać, ale nic nie zrobimy, taka jest piłka. I tak naprawdę zabrakło szczęścia. Nie załamujemy się jednak tym wynikiem, nadal mamy pięć punktów przewagi. Jestem po tym meczu bardzo zadowolony z zespołu, z tego, co dziewczyny pokazały na boisku. Jedna za drugą walczyła, szczególnie w drugiej połowie. Było widać, że jesteśmy drużyną. Ta porażka - mam nadzieję - scali nas jeszcze bardziej i zmusi nas do jeszcze cięższej pracy. Taki zimny prysznic czasem się przyda. A o awans się nie boję, bo mamy zespół, który spokojnie sobie poradzi – podsumował spotkanie trener Szymon Tabacki.

Rekord Bielsko-Biała - GKS Katowice 1:0 (1:0)
Bramka:
1:0 Midor (14.)
GKS: Antkowiak - Sobota, Konieczna, Luty, Szczypka (86. Florian) - Kil, Nosalik, Wojtas, Łąckiewicz-Oślizło - Matusik (46. Rosak), Dec.